środa, 17 czerwca 2009

Trochę higieny

Pewnie każdy myje się od czasu do czasu będąc w plenerze. Jedni częściej inni rzadziej ;) Każdy używa lepszych lub gorszych patentów by utrzymać swoje ciało w czystości. Ja chciałem przedstawić swoje patenty, które jak wiadomo są mocno podporządkowane manii lekkości.

Mój zestaw artykułów higienicznych jest stały i zawiera szczotkę i pastę do zębów, ręcznik, mydło w butelce z dozownikiem oraz golarkę. Zestaw ten zmienia się tylko raz do roku kiedy mydło i ręcznik wypiera bądź całkiem zastępuje mała paczuszka chusteczek higienicznych nasączanych oliwką. Oczywiście dzieje się tak tylko wtedy gdy idę w góry zimą i jest dużo śniegu, mróz itd. Nikt mnie wtedy nie przekona by myć się wodą w takich temperaturach więc mydło i ręcznik stają się niepotrzebne. W pewnych newralgicznych miejscach trzeba jednak zachować higienę więc chusteczki higieniczne są niezbędne. Staram się tylko optymalizować ich ilość bo ciężkie są jak diabli (ok. 4 gramy sztuka).

Szczoteczka do zębów: używam szczoteczki ważącej 4 gramy firmy BCB (na zdjęciu występuje w kolorze oliwkowym). Miała ona plastikowe opakowanie zamieniające się w przedłużenie rączki ale nie spełniało ono właściwie swej funkcji więc zostało zutylizowane. Drugą szczoteczką nieco cięższą (7 gramów) jest szczoteczka rozdawana w samolotach podczas dłuższych podróży (na zdjęciu przeźroczysta).
Pasta do zębów: moją ulubioną pastą jest Elmex w opakowaniu ważącym całe 12 gramów. Można ją kupić w takim np. globetrotter.de ale lepiej iść do stomatologa i wyłudzić próbkę. Pasty chyba nie trzeba reklamować. Druga pasta, której używam podczas wypadów weekendowych to no name pozyskany również z samolotu (występował w parze z zaprezentowaną szczoteczką). Pasty starcza na 2-3 umycia zębów i waży to całe 3 gramy :)

Ręczniki: jako ręczników używam ściereczek z mikrofibry firmy "Jan Niezbędny". Jedna (zielona) o fakturze frote waży 28 gramów, druga (żółta) gładka waży 35 gramów. Żółtej używam latem - stanowi ona doskonałe zabezpieczenie karku przed oparzeniami słonecznymi podczas długotrwałych marszów w odsłoniętym terenie. Czasami fajnie jest nasączyć taki "ręcznik" wodą i założyć pod czapkę by chłodziła głowę. Zielonej używam w chłodniejsze pory roku. Poza wycieraniem ciała świetnie wchłania wodę skroploną podczas nocy na ściankach namiotu. Doszyłem do niej tasiemkę by wieszać ją na zewnątrz plecaka w celu wysuszenia. Są tacy co wolą luksus ręcznika turystycznego. Waży on może trochę więcej ale waga ta może komuś wydać się uzasadniona. Z własnego doświadczenia mogę tylko dodać, że widziałem drogie ręczniki gorzej radzące sobie z wchłanianiem wody od tych moich szmatek.
Golarka: jest nią nieśmiertelny BIC. Waga całe 4 gramy.

Jako pojemnika do mydła używam małej buteleczki po szamponie Nizoral. Bardzo lekka, z dozownikiem, zamykana na klapkę (a nie na zakrętkę) co utrudnia zgubienie zamknięcia w lesie (utonięcie, odfrunięcie z wiatrem, wpadnięcie pomiędzy kamienie). Jedynym mankamentem jest jej nieprzeźroczystość, dzięki której nie widać ile mydła zostało. Buteleczka ma pojemność ok. 50 ml. Widać ją na zdjęciu poniżej po środku.

Mydło powinno być uniwersalne i służyć jako mydło do ciała, szampon i detergent do mycia naczyń i prania odzieży. Wcześniej używałem mydła firmy BCB (opakowanie widać na zdjęciu poniżej po lewej stronie). Mydło bardzo słabo się pieniło i nie było zbyt wydajne. Jego zaletą miał być fakt, iż pieni się nawet w słonej wodzie. Nie sprawdziłem tego ale w słodkiej wodzie się nie pieniło. Nie nadawało się mycia czegokolwiek poza ciałem i to też wychodziło mu słabo.
Ostatnio znalazłem w sklepie płyn biodegradowalny firmy Sea To Summit o wdzięcznej nazwie "Wilderness Wash" (widać go po prawej na zdjęciu). Kupiłem buteleczkę. Występuje to w dwóch pojemnościach 50 i 100 ml. Jest to skoncentrowany detergent. Nie powinno się go używać bezpośrednio na ciało lecz po zmieszaniu z wodą (3-5 ml czyli jedna zakrętka detergentu na 10 litrów wody). Pieni się to lepiej niż mydło BCB, pieni się też podobno w słonej wodzie. Istotną zaletą jest jego uniwersalność. Szkoda że nie daje rady jako pasta do zębów. Sama butelka w odróżnieniu od tej w której sprzedaje swe mydło firma BCB nie jest zbyt zachęcająca bo ciężka. Obie butelki mają wąski wypływ co ułatwia wolne dozowanie płynu.
Wszystkie te przedmioty wrzucam do pokrowca nylonowego zapinanego na zamek (widać go na zdjęciu). Jego waga wynosi 4 gramy.

Podsumowując: Cały mój zestaw higieniczny waży więc około 100 gramów. Do pełni szczęścia brakuje w nim już tylko papieru toaletowego ale ten temat pozostawię waszej własnej inwencji ;)

10 komentarzy:

toosh pisze...

Polecam pastę Ajona- 6ml za 3zł, skoncentrowana tak, że kropla wielkości łebka zapałki wystarczy na wymycie zębów :)

Piotr Antkowiak pisze...

Gdzie ją można dostać ?

vick pisze...

W sprawie ręczników- używam breloka Dr. Bacty wymiary ma 40x40 i razem z pokrowcem (bez karabinka) waży 17g, a na wyjazdy krótkie i letnie wystarcza przecież Buff - też mikrofibra, a zastosowań więcej ;)
Zaletą ręczników turystycznych (przynajmniej większości dobrych) w stosunku do szmatek jest wykończenie antybakteryjne, szmatki w moim użyciu po 2 dniach nadawały się do odstraszania niedźwiedzi, ręczniki wytrzymują dłużej.

toosh pisze...

Pastę można dostać w większości aptek albo na allegro / w aptekach internetowych.

Piotr Antkowiak pisze...

Wielkie dzięki. Ten ręcznik brelok to fajna rzecz. Buffa mam ale nie używam - wolę swoją szmatkę - sprawdziła się świetnie wiele razy ale oczywiście każdy ma swoje preferencje.
Co do odstraszania niedźwiedzi - trzeba szmatki suszyć to nie będą śmierdziały. Tą moją zieloną użytkuje już od 3 lat i nigdy nie zaśmiardła.

Rzez pisze...

Ajona jest świetną pastą - bardzo skoncentrowana, charakterystyczny smak ;) Dostępna w aptekach.

Innym patentem na ręcznik są szmaty do podłogi z Biedronki 5,6 zł za sztukę. Starcza do wytarcia ciała, nie szkoda jej na wyczyszczenie namiotu czy podstawkę pod menazkę etc. Zasadniczo nie ma sensu wydawać 100 zł na super-hiper ręczniki, ale cóż są ludzie którzy tak postępują :)

Smrodek jakiś tam występuje, ale dopiero po kilu użyciach. Usuwany jest wraz z praniem:)

vick pisze...

To, że trzeba suszyć, to naturalne, jednak nie zawsze jest taka możliwość i wtedy pojawia się w/w problem. Tez nie widzę sensu wydawania 100zł na ręcznik, mój najdroższy kosztował 29 i jest taki sam jak te w wyższej cenie. Szmatek w stylu "do luster, Jaś Zbędny, etc." też przerobiłem parę rodzajów i niestety każda w końcu wylądowała w szafce gospodarczej a nie wyjazdowej.

A co do Buffa, to jak policzyłem sobie szybko, to circa od 15 lat jestem od nich uzależniony, więc skoro go ze sobą wożę to i jako ręcznik mi służy.

Marcel<< czy przez "charakterystyczny smak" rozumiesz może smak lukrecji (anyżu)? Jak tak, to ja podziękuję i zostanę przy koncentratach JordanGo i Elmexach od stomatologa.

Trzymam właśnie 40ml buteleczkę płynu Wildernes Wash i nigdzie nie widzę informacji, że nie można używać go bezpośrednio na skórę?
Skąd ta informacja?

Rzez pisze...

Nie, po prostu charakterystyczna mięta, całkiem przyjemna. A co do anyżu - chyba wiem o jakiej paście mówisz ;)

Piotr Antkowiak pisze...

Z tym zakazem użycia bezpośrednio na skórę to moja nadinterpretacja - wyszedłem z założenia, że jeśli producent pisze, że należy unikać kontaktu z oczami to znaczy to tyle, że nie można tego używać w postaci skoncentrowanej np. kąpiąc się, myjąc twarz i włosy bo wtedy dojdzie do kontaktu z oczami.
Pastę Ajona zakupiłem. Znalazłem tubkę po obdzwonieniu połowy aptek w Toruniu ;)

Piotr Antkowiak pisze...

Marcel miał przed wyjazdem na Islandię problemy z googlowym kontem więc przesłał mi swoje wrażenia z użytkowania mydła Wilderness Wash. Oto one:
"Wrażenia z użytkowania Wilderness Wash:
- stosunkowo słabo się pieni, ale mimo wszystko zbiera tłuszcz z ciała;
- średnio nadaje się do mycia włosów;
- nie jest zbyt wydajne, albo moje oczekiwania po prostu są zbyt wygórowane;
- całkiem dobrze myje się tym zatłuszczoną menażkę;

Konkludując - jak na razie wracam do sprawdzonego Protexa Ultraw kostce ;)"