Jak człowiek kupi coś w sklepie internetowym to jego adres email niechybnie trafi na listę spamu rozsyłanego przez sklep. Dostaje potem jakieś reklamówki, informacje o promocjach i nowościach itepe itede. Nie dostaję tego, aż tak dużo żeby się bardzo irytować, ale dzisiaj dostałem maila z informacją o nowych lekkich plecakach renomowanych firm (których nazw nie wspomnę).
Wszystko byłoby dobrze, gdybym nie znalazł w tej ofercie słowa "ultralight". Skuszony wszedłem na stronę. Poszukałem tych nowych ultra-super-hiper-extra-lajtowych plecaków. Ileż trzeba wysiłku by stworzyć taką gamę nazw kojarzących się z lekkością (air, speed, lite, purelite). Ileż trzeba się nagłowić by stworzyć te opisy produktu sugerujące, iż jest on najlżejszy, że należy do "kolekcji ultralight", że został stworzony z myślą o życiu w ruchu, że materiały użyte do jego produkcji są najbardziej kosmiczne z kosmicznych, że ma full różnych wspaniałych systemów o nazwach niemożliwych do wymówienia. Jak to mówią Amerykanie "impresive". Naprawdę kawał dobrej marketingowej roboty .
Nie dziwne, że działy marketingu tych firm mają tyle pracy jak się spojrzy jakie plecaki mają parametry. Dla mnie ultralight zaczyna się kiedy każdy litr plecaka waży nie więcej niż 14 gramów. Plecak o objętości 45L powninien ważyć nie więcej niż jakieś 630 gramów. To jest i tak dość duża waga jak na plecak ultralight. Ile waży więc litr tego "ultralightowego" cuda renomowanych firm: 15,6 g/L, 27g/L, 32g/L, 38g/L43g/L, 55 g/L !!!. Jeden o wielkości 18litrów ma ten stosunek na poziomie 11 g/L co jest niezwykłe ale plecak ten jest po prostu mały i wolę się w takim razie spakować w większą reklamówkę. Jeśli na dodatek weźmiemy pod uwagę prawdopodobny scenariusz, iż producenci jak zwykle mogli zawyżyć pojemności plecaków to może się odechcieć.
Tak wygląda "ultralight" sprzedawany w Polsce (i nie tylko). Widać, że producenci w dobie kryzysu i szalejącego widma wzrostu bezrobocia poszli po rozum do głowy i nieprzerwanym strumieniem dostarczać będą pracy swoim działom marketingu zamiast zredukować koszty i stworzyć naprawdę dobry produkt.
Wszystko byłoby dobrze, gdybym nie znalazł w tej ofercie słowa "ultralight". Skuszony wszedłem na stronę. Poszukałem tych nowych ultra-super-hiper-extra-lajtowych plecaków. Ileż trzeba wysiłku by stworzyć taką gamę nazw kojarzących się z lekkością (air, speed, lite, purelite). Ileż trzeba się nagłowić by stworzyć te opisy produktu sugerujące, iż jest on najlżejszy, że należy do "kolekcji ultralight", że został stworzony z myślą o życiu w ruchu, że materiały użyte do jego produkcji są najbardziej kosmiczne z kosmicznych, że ma full różnych wspaniałych systemów o nazwach niemożliwych do wymówienia. Jak to mówią Amerykanie "impresive". Naprawdę kawał dobrej marketingowej roboty .
Nie dziwne, że działy marketingu tych firm mają tyle pracy jak się spojrzy jakie plecaki mają parametry. Dla mnie ultralight zaczyna się kiedy każdy litr plecaka waży nie więcej niż 14 gramów. Plecak o objętości 45L powninien ważyć nie więcej niż jakieś 630 gramów. To jest i tak dość duża waga jak na plecak ultralight. Ile waży więc litr tego "ultralightowego" cuda renomowanych firm: 15,6 g/L, 27g/L, 32g/L, 38g/L43g/L, 55 g/L !!!. Jeden o wielkości 18litrów ma ten stosunek na poziomie 11 g/L co jest niezwykłe ale plecak ten jest po prostu mały i wolę się w takim razie spakować w większą reklamówkę. Jeśli na dodatek weźmiemy pod uwagę prawdopodobny scenariusz, iż producenci jak zwykle mogli zawyżyć pojemności plecaków to może się odechcieć.
Tak wygląda "ultralight" sprzedawany w Polsce (i nie tylko). Widać, że producenci w dobie kryzysu i szalejącego widma wzrostu bezrobocia poszli po rozum do głowy i nieprzerwanym strumieniem dostarczać będą pracy swoim działom marketingu zamiast zredukować koszty i stworzyć naprawdę dobry produkt.
2 komentarze:
O jaki miły artykulik
Jedyne co moge podpowiedzieć to zależność wagi od litrażu nie jest liniowa. Im mniejszy plecak tym łatwiej uzyskać mniejsza wagę z litra plecaka. I analogicznie im wiekszy plecak tym ten stosunek będzie większy. Wynika to głównie z obciążeń jakie te wieksze plecaki musza przenosić. Gdzie jest granica takiego odchudzania to sparawa dyskusyjna. Natomiast bardzo mi sie podobaja spostrzeżenia odnoscnie marketingu... trafne :-)
też mi się marzy plecak ultralight, ale jest dokładnie tak jak piszesz. Ani "ultra", ani "light", tylko po prostu ciężkie krowy z wątpliwym systemem nośnym.
pozdrawiam
www.foto.pwsk.pl
Prześlij komentarz