piątek, 27 marca 2009

Przerwa techniczna

Informuję, iż przerwa w publikacji postów potrwa do 31 marca b.r. Przerwa jest spowodowana wyjazdem na targi winiarskie ProWein w celu znalezienia ultralekkiego wina turystycznego ;) Przy okazji może jakieś eurozakupy się zrobi do kolekcji.

wtorek, 24 marca 2009

Samer szuz ?


Zastanawiam się nad kupnem lekkich butów na letnie wędrówki.

Buty te powinny być:
  • lżejsze niż 700 gramów (para),
  • przewiewne (bez membran i innych cudów techniki),
  • szybkoschnące (nie tylko z nazwy),
  • wyposażone w podeszwę utrudniającą poślizg i na tyle twardą by po całym dniu chodzenia po kamieniach nie bolały stopy,
  • posiadać wzmocniony przód i tył cholewki,
  • w stonowanych, neutralnych kolorach,
  • w cenie poniżej 250 zł.
Miałem kiedyś Salomony XA Comp (1) ale chyba drugi raz ich nie kupię. Wiązane przy pomocy linki kevlarowej mogłoby nastręczać problemów gdyby się zepsuło gdzieś w "polu". Poza tym szybkoschnące to były one tylko z nazwy. Były niby wytrzymałe ale jak je kiedyś wziąłem na Nordszona to się rozleciały po 12 godzinach marszu.
Wybór niby jest szeroki: NB, North Face, Merell i kupa innych firm. Każda coś tam sobie szyje. Jestem zagubiony w gąszczu tej marketingowej dżungli. Może jakaś podpowiedź ?

Dla wszystkich spragnionych widoku gór ....

www.kaminiarz.pl/ :D

poniedziałek, 23 marca 2009

Batoniki ultrakaloryczne DIY


Przepis na batony ultrakaloryczne własnej produkcji publikowałem kiedyś na forum reconnet.pl, ale nie szkodzi zamieścić go i tutaj. Batony są łatwe i tanie w produkcji. Ich kaloryczność przebija nawet kaloryczność chałwy, a przy tym nie są one tak obrzydliwie słodkie jak chałwa czy batony czekoladowe (snickersy, marsy i inne). Batoniki zawierają wszystkie niezbędne składniki odżywcze w proporcjach wystarczających do codziennego ich spożywania nawet podczas długotrwałych wycieczek. Dodatkowo mają one bardzo dużo błonnika co jak wiadomo ma zbawienny wpływ na działanie naszego przewodu pokarmowego, szczególnie kiedy nasza dieta złożona z liofilizatów i żywności wysoko przetworzonej. Batony są super kiedy warunki nie sprzyjają gotowaniu i robieniu obiadów ale jedzenie słodkich batonów na dłuższą metę jest nieznośne i niezdrowe. Tymi batonami można zastąpić każdy posiłek. Trzeba pamiętać tylko o wypijaniu odpowiedniej ilości płynów.

Do rzeczy:
Mieszamy:
  • 4 łyżki masła orzechowego (100g) - są teraz takie różne fajne o smaku karmelu, nugatu itp.
  • 2 łyżki miodu (50g)
  • 2 łyżki melasy buraczanej (40g) - dostępna w lepszych sklepach spożywczych, daje fajny lekko wytrawny, przypalony posmak mimo, iż jest bombą kaloryczną i jest słodsza niż cukier
Podgrzewamy mieszanine w mikrofali przez 30 sekund do 1 minuty by zaczęła lekko wrzeć.
Do mikstury tej dodajemy zmieszane:
  • 9 łyżek płatków owsianych błyskawicznych (90g)
  • 6 łyżek pełnego mleka w proszku (60g)
  • 6 łyżek otrębów (60g)
Mieszamy do uzyskania jednorodnej masy. Im masa chłodniejsza tym ciężej to wymieszać więc można sobie tą mieszankę podgrzać w mikrofali dowolną ilość razy.
Ostatnim etapem produkcji batonów jest ich uformowanie (najlepiej w prostokątnej foremce i zapakowanie w folię. Ja swoje batoniki przechowuję w zamrażarce bardzo długo i wrzucam je do plecaka kiedy tylko trzeba coś zabrać w teren do jedzenia.

Nutritional facts :D
Porcja: 60g
Białko: 8g
Tłuszcze: 13g
Węglowodany: 28g
kaloryczność: 335 (na porcję)
kaloryczność: 557 na 100g !!!
cena produkcji porcji około 1 zł

Smacznego.

Zaktualizowana lista sprzętu

Zaktualizowałem listę sprzętową. Poprzednia była nieco ograniczona i mogła być mało użyteczna. Obecna zawiera dokładne nazwy producentów, marek i modeli większości wykorzystywanego przeze mnie sprzętu. Lista znajduje się tutaj.

niedziela, 22 marca 2009

Golite Jam - kuracja odchudzająca cz. I


Właśnie odchudziłem mój plecak Golite Jam. Producent oszacował jego wagę na 620g. Mój egzemplarz ważył 577g (mimo, że kupiłem go w wersji Large). Wyrzuciłem z niego piankę usztywniającą plecy ważącą 23 gramy (usztywnienie plecaka uzyskuję teraz poprzez włożenie do niego zrolowanej karrimaty). Dziś plecak zmniejszył swoją wagę o kolejne 23 gramy. Odciąłem niepotrzebne 30 cm taśm z pasa biodrowego, tyle samo z szelek oraz łącznika w okolicach piersi. Teraz waga plecaka wynosi 531 gramów. Zastanawiam się również nad odpruciem wewnętrznej kieszeni na bukłak, ale nie wiem czy jest to rozważny krok. W końcu lato już za pasem.

Kazanie na niedzielę o fuzji turystyki ultralight i survivalu

Zawsze chciałem podróżować i poznawać nieznane mi zakątki tego świata (szczególnie te dzikie) ale nigdy nie lubiłem się przy tym męczyć. Nie będę wnikał co jest tego przyczyną, ale najczęściej podróżuję z doskoku. Poł roku za biurkiem, a potem hajda na górkę. Wiadomo jakie są skutki. Jak człowiek się już wkula na górkę to zamiast napawać się widokiem próbuje złapać oddech. Dobrze, że wymyślono stabilizację obrazu w aparatach bo zdjęcia byłyby nieźle poruszone. Co by wiele nie pisać: człowiek z ciężkim plecorem nie cieszy się tak bardzo z okoliczności przyrody, jak ten który nie dźwiga całego tego majdanu.

W ten sposób powstała właśnie filozofia turystyki ultralight. Oczywiście po tym jak powstała sama filozofia nastąpił rozkwit komercyjnych rozwiązań służących odchudzaniu plecaka. Powstało wiele firm służących nam swoimi wyrobami, które zastosowane z rozwagą mogą faktycznie odchudzić nasz bagaż do granic możliwości. Głównie są to granice możliwości naszych portfeli ;) Ale są pewne granice, poza które nie wyjdziemy nie naruszając zasad bezpieczeństwa podróży. Bo tak naprawdę planując wycieczkę w stylu ultralight (i nie tylko ultralight) nasz wybór sprzętu powinien być podyktowany chęcią utrzymania odpowiedniego poziomu bezpieczeństwa. I w tym miejscu właśnie przydaje się coś takiego jak survival. Nie myślę tutaj oczywiście o chodzeniu na wycieczki z siekierą, rąbaniu drzew czy montowaniu szałasu w każdym miejscu naszego noclegu. Mając odpowiednie umiejętności umożliwiające radzenia sobie w niesprzyjających warunkach, możemy odchudzać sprzęt jeszcze bardziej niż jest to możliwe przy wykorzystaniu kosmicznych technologii. Ograniczeniem jest w tym przypadku tylko poziom komfortu jaki jesteśmy w stanie zaakceptować oraz przepisy prawa. Akceptowalny poziom komfortu może być bardzo różny. Dla jednego spanie pod tarpem może być komfortowe, dla innego spanie w dwupowłokowym namiocie będzie hardkorem. To samo dotyczy kwestii higieny w plenerze, kuchni, pozyskania i oczyszczania wody, utrzymania ciepła, ubioru czy pierwszej pomocy. Potrafiąc wykorzystać do maksimum tych kilkanaście przedmiotów noszonych w plecaku jesteśmy w stanie podróżować naprawdę na ultralekko.

Przykłady ? Używając Vapour Barrier zrobionego z worków na śmieci możemy zaoszczędzić zimą więcej niż 1 kg noszonej wagi. Używając palnika na drewno i mając doprowadzone do perfekcji umiejętności rozpalania ognia możemy zimą zaoszczędzić jeszcze więcej wagi (palnik, paliwo). Mniejszych oszczędności, ale nie mniej istotnych, możemy spodziewać się w innych porach roku. Oczywiście moglibyśmy nie używać żadnego palnika i zaoszczędzić jeszcze więcej ale są pewne ograniczenia wynikające z przepisów prawa i kultury (ehh marzenia). Nie wyobrażam sobie jak wyglądałby szlak w naszych górach gdyby każdy zaczął palić ognisko próbując zrobić sobie ciepły posiłek. Widziałem taki proceder w górach Rosji, ale tam ilość turystów była znikoma, a odległość i dzikość miejsc powodowała, iż na szlaku spotykało się tylko prawdziwych ludzi lasu (podchodzili oni z dużym poszanowaniem do otoczenia). Znając zasady doboru właściwego miejsca na biwak możemy zaoszczędzić wagi noszonego schronienia. W takim przypadku nie musi być to namiot wyprodukowany przy użyciu kosmicznych supertechnologii ale zwykły tarp, poncho czy nawet kawał plastiku do położenia pod śpiworem.

Moi drodzy parafianie :P - uczcie się technik survivalu. Dzięki nim można zyskać większą oszczędność wagi niż wykorzystując tylko to, co proponuje nam rynek gadżetów. O technikach survivalu dowiecie się np. tutaj.

sobota, 21 marca 2009

Nadwaga :/

No i stała się rzecz straszna. Dostałem swoje upragnione Salomon Fastpacker 3D Mid Gtx, które jak czytałem miały ważyć około 850 gramów w moim rozmiarze (45 1/3, 29cm). Jak je postawiłem na wadze to najpierw pomyślałem, że się zepsuła. Niestety nie. Buty ważą całe 1014 gramów. Nie jest to chyba wystarczający powód do reklamacji. Poza tym buty leżą na nodze idealnie i są całkiem solidnie wykonane nawet jak na Salomona. Trzeba się pogodzić z tą nadwagą.

środa, 18 marca 2009

Vapour Barrier

Angielską nazwę „Vapour Barrier” (VB) można przetłumaczyć jako ubranie nieprzepuszczalne dla pary, czyli inaczej ubranie nieoddychające. W czasach, kiedy producenci mamią nas oddychalnością wyrabianych przez siebie ciuszków i wyposażenia samo wspominanie o nieoddychalym ubiorze może być źle odebrane. Ja nie reprezentuję jednak żadnego producenta, więc opiszę jeden ciekawy przypadek takiej odzieży. Zanim jednak dojdę do tego, co to jest VB i do czego może służyć chciałbym przedstawić nieco teorii dotyczącej tego jak nasze ciało reguluje ciepłotę.

Każdy z nas poci się. Wydzielony przez skórę pot odparowując z powierzchni naszego ciała chłodzi je. Dzięki temu procesowi możemy regulować ciepłotę ciała w upalne dni i podczas intensywnego wysiłku fizycznego. Kiedy jednak robi się zimno, nasza skóra poci się w dalszym ciągu i nad tym nie jesteśmy w stanie zapanować. Pot odparowując z powierzchni skóry chłodzi ją w dalszym ciągu. W ten sposób tracimy cenne ciepło, wodę oraz sole mineralne. Nawet jeśli ubierzemy ciepłe ubranie, naszym potem nasiąka warstwa izolacji. Izolacja nasiąknięta wodą znowu chłodzi nasze ciało. Niektóre typy izolacji są dodatkowo podatne na „zniszczenie” i kiedy nasiąkną tracą właściwości izolujące w dużym stopniu. Nie tylko puch ulega takiej degradacji pod wpływem wilgoci. Syntetyki także tracą swoje właściwości, ale producenci śpiworów i kurtek używają odpowiednich chwytów byśmy wierzyli, że tak nie jest. Zimą, kiedy utrzymanie ciepła naszego ciała jest sprawą krytyczną, pot wytwarzany przez nasze ciało ma tendencję do utrzymywania się w warstwie izolacyjnej, gdyż na ogół osiąga ona gdzieś tam w środku temperaturę punktu rosy. Wilgotny lub mokry śpiwór nie jest wielkim utrapieniem jeśli używamy go podczas weekendowej wycieczki. Kiedy jednak zmuszeni jesteśmy wykorzystywać go podczas miesięcznej ekspedycji może on doprowadzić w skrajnym wypadku do utraty zdrowia lub nawet życia. W niesprzyjających warunkach pogodowych suszenie śpiwora może okazać się niewykonalne. Dla przykładu: ekspedycja polarna „Transantarctica” zorganizowana przez Willa Stegera wzięła ze sobą 8 kilowe śpiwory syntetyczne. Uczestnicy musieli wiecznie zajmować się ich suszeniem, gdyż nie dawały one odpowiedniej ochrony od mrozów sięgających 50 stopni C. Pod koniec wyprawy ich ośmiokilówki przeistoczyły się w 24-kilowe szmaty. Te dodatkowe kilogramy były niczym innym jak zamarzniętym wewnątrz potem ich użytkowników. Marek Kamiński musiał swoje śpiwory wyrzucać, bo zamiast grzać stawały się tylko niepotrzebnym balastem. Proces pocenia niezbędny do chłodzenia latem, jest nam niepotrzebny zimową porą szczególnie podczas spoczynku, kiedy metabolizm zwania i chłodzenie jest całkiem niepotrzebne. Jak więc zatrzymać ten proces? Wiadomo, że ciało ludzkie poci się tylko w takim stopniu, w jakim otaczające skórę środowisko zewnętrzne jest w stanie zaabsorbować. Jeśli moglibyśmy stworzyć wilgotny mikroklimat wokół naszej skóry moglibyśmy doprowadzić do spowolnienia procesu pocenia. Jeśli wilgotność przy skórze będzie stuprocentowa nasza skóra przestanie wytwarzać pot i tracić ciepło. Dzięki zatrzymaniu pocenia podczas snu możemy również zatrzymać w organizmie 1,5 litra wody i soli mineralnych, które w nocy traci w postaci potu nasz organizm. Chciałbym przypomnieć, iż odwodnienie jest jedną z głównych przyczyn hipotermii (mniej wody w organizmie = gęstsza krew = zaburzenia krążenia) oraz odmrożeń, a nietrudno o nią w warunkach górskich, podczas zimy, kiedy wodę pozyskuje się ze śniegu, a brak minerałów jest istotnym problemem. Pocąc się obficie nawet podczas nocy trudno jest nadrobić utracone zapasy elektrolitów, a topienie wody pochłania bardzo dużo paliwa.

Podsumujmy pozytywne strony zatrzymania procesu pocenia w warunkach zimowych:
  • ograniczenie utraty ciepła poprzez odparowanie potu z powierzchni skóry,
  • ograniczenie utraty wody i soli mineralnych,
  • ograniczenie wagi izolacji (śpiworów i ubrań),
  • długotrwałe utrzymanie właściwości izolujących naszych śpiworów i ubrań,
  • ograniczenie kondensacji pary wodnej wewnątrz namiotu.

W jaki więc sposób możemy zatrzymać pocenie? Sposób jest prosty i tani. Jego prostota i niski koszt spowodowały, iż producenci ciuszków outdoorowych odwrócili się od promocji tego typu rozwiązań nie widząc w nich interesu, a jedynie konkurencję dla swych zaawansowanych produktów o wyśrubowanych cenach. Pierwsze próby użycia Vapour Barier Liner (VBL) odbyły się podczas II WŚ, podczas której amerykańskie wojska używały nieprzepuszczających pary wodnej wkładek do butów oraz rękawic. W ten sposób unikano odmrożeń. Potem nastały czasy wojny w Korei gdzie VBL stał się integralną częścią butów „Bunny Boots”. Potem rynek „obwąchał” wynalazek i o nim zapomniał. No, prawie zapomniał. Jest kilka niszowych firm outdoorowych produkujących VBL i VBC od lat 60-tych. Notabene, wspomniany przeze mnie Will Steger, który miał problem ze swoimi „śpiworkami” stał się zadowolonym klientem jednej z takich firm. Odzieży VB używają w szerokim zakresie wyprawy polarne, zarówno podczas snu jak i podczas aktywności fizycznej. Skarpetki VB są najlepszym, jeśli nie jedynym sposobem na uchronienie stóp od odmrożeń w warunkach arktycznych.

VBC (VBL) można sobie kupić za oceanem, w Wielkiej Brytanii lub zamówić wykonanie na zamówienie. Można również zrobić takie ubranie samodzielnie. Ja zrobiłem swoje ze 120-litrowych worków na śmieci i taśmy klejącej. W skład mojego zestawu wchodzi bluza z długim rękawem, spodnie, skarpetki oraz rękawiczki. Rękawiczek nie robiłem z worków – kupiłem jednorazówki winylowe. Cały zestaw waży kilkadziesiąt gram. Wykonanie jest proste jak budowa cepa. Trzeba przyciąć worki na wymiar i skleić sobie ubranko. Jeśli ktoś jednak nie chce się szarpnąć na tak karkołomny wyczyn proponuję zakupić sobie tzw. Sauna suit (niestety są one ciężkie - 500g). Dostępny jest on na serwisach aukcyjnych. Warunek jest jeden – ubranie musi być szczelne, bez dziur.

VB dodaje nam maksymalnie około 10-15 stopni ciepła. Sens zastosowania takiej odzieży pojawia się wtedy, kiedy temperatura powietrza znajduje się poniżej zera. Wyobraźmy sobie, że jesteśmy w górach i po całodziennym marszu przez śnieg wreszcie docieramy do miejsca planowanego postoju. Rozstawiamy namiot, kopiemy w śniegu legowisko. Jesteśmy lekko spoceni, nasze ubranie jest wilgotne. Zaczynamy przygotowywać jedzenie, stoimy. Zakładamy na siebie warstwę ciepłej odzieży ale i tak jest nam lekko zimno bo mimo naszej superoddychającej bielizny czujemy na karku zimno ciągnące od wilgotnego polara. Nasze rękawiczki są mokre od kopania w śniegu. Skarpetki zawilgotniały w goreteksowych butach, a stopy marzną od stania na śniegu. Właśnie tutaj pojawia się miejsce dla naszych workowych wdzianek. Od razu po ukończeniu prac obozowych o większej intensywności powinniśmy na naszą bieliznę (oddychającą, sztuczną, ze srebrną nitką, wszystkomającą) założyć nasze VBC. Rękawiczki i skarpety z worków możemy założyć na gołą skórę. Na workowe odzienie zakładamy następnie warstwę izolacyjną w postaci skarpet, polarów i kurtek. Nie dość, że nie będziemy czuli chłodu pochodzącego z wilgoci odparowywanej z tych warstw, to zanim pójdziemy spać będą one suche po ogrzaniu ciepłem naszego ciała. W naszym wdzianku i polarkach możemy się położyć spać w śpiworze. Gwarantuję, że zarówno ubranie jak i śpiwór będą suche jak pieprz (nie licząc wilgoci pochodzącej z oddechu, która może nam zwilżyć śpiwór z zewnątrz). Można dzięki temu spać w 3-sezonowym śpiworze o komforcie do -5 stopni C przy temperaturze powietrza -15 stopni C. Nie będzie nam nawet zimno w stopy. Ja sam nie używam w nocy tylko rękawiczek. Warunkiem jest oczywiście odpowiednia mata. Niech się Wam nie zdaje, że będziecie się w VB strasznie pocić. Proces pocenia zatrzyma się na etapie, kiedy będziecie czuli pewną wilgoć na skórze i na tym koniec. Rano następuje oczywiście najmniej przyjemna część – trzeba się z naszego VB rozebrać, ale nie jest to takie straszne, nawet kiedy jest ostry mróz (sprawdziłem). Jeśli zaczniemy się w nocy mocno pocić w naszym VB to oznacza to konieczność regulacji izolacji (jesteśmy zbyt ciepło opatuleni). Warstwy VB można używać również podczas aktywności fizycznej o umiarkowanej intensywności dbając o to by nie przegrzewać się zbytnio co doprowadzić może do wydzielenia obfitych ilości potu.

Wynalazek sprawdziłem na własnej skórze w bardzo niskich temperaturach. Spałem przy około -15 w śpiworku puchowym o zawartości 450 gram puchu. Taki system zadziałał bardzo dobrze. Tekst ten publikuję jednak tylko i wyłącznie w celach edukacyjnych i nie daję żadnej gwarancji, że stosując się do moich wskazówek nie stracicie zdrowia lub życia. Ekstremalne zabawki (nawet zrobione z worka na śmieci) wymagają dużej dozy rozsądku. Pragnąłbym zwrócić również uwagę na fakt, iż problemy dermatologiczne mogą być przeciwwskazaniem dla użycia VB.

Wypad w Bieszczady marzec 2009

Kilka zdjęć z ostatniego wypadu w biesy. W dzień czuć było efekt cieplarniany. W nocy efekt cieplarniany był chyba odwołany bo temperatura dochodziła do minus kilkunastu stopni. Noc "przespałem" w śpiworze 3-sezonowym o zawartości puchu 450 gramów. Dzięki zastosowaniu VBL było mi w nim bardzo komfortowo. Kolega kimając w porównywalnym co do komfortu śpiworze zmarzł masakrycznie.

Poncho-namiot Wolverine firmy Arizzon - polski wstęp do turystyki ultralight

Firma Arizzon wprowadziła na rynek produkt będący połączeniem poncho i namiotu. Poncho-namiot Wolverine jest stworzeniem znanym i powszechnie poważanym w światku ultralight. Przykładem może tu być konstrukcja firmy Six Moon Designs produkowana pod nazwą "Gatewood Cape" oraz kilka innych, bardziej lub mniej udanych konstrukcji. Czym zatem różni się produkcja Arizzon od Six Moon Designs ? Po pierwsze polski produkt jest w zasięgu ręki :D i portfela (350 zł z przesyłką). Po drugie polski produkt jest większy (jako namiot - mieszczą się w nim osoby nawet o wzroście 185cm i nie dotykają ścianek namiotu), z lepszego materiału - jest to jeden z najmocniejszych wyprodukowanych nylonów silikonowanych (większa odporność na warunki atmosferyczne, przedarcie, przetarcie - uwierzcie widziałem jak trudno jest przedrzeć ten materiał), prostszy w konstrukcji (nie ma w nim ruchomych części takich jak dodający wagi zamek, a zamykanie namiotu odbywa się poprzez zaczepienie odciągu o szpilkę wbitą w ziemię). Produkt Arizzon'a użyty jako poncho ma też kilka zalet: ciekawie rozwiązano typowy dla poncho problem powiewania na wietrze. Dzięki ukrytemu wewnątrz kanadyjskiemu guzikowi można zwisające z tyłu poły poncho zaczepić z przodu. W ten sposób pozbywamy się zwisającego luźno materiału, a wokół nas i naszego plecaka tworzy się zwarty "kokonik" chroniący przed wiatrem i deszczem.

Wymiary (jako namiotu):
- szerokość podłogi przy wejściu 120 cm
- szerokość podłogi w połowie jej długości: 120 cm
- szerokość podłogi "w nogach": 90 cm
- wysokość przy wejściu ok. 100 cm (zależnie od tego jak sobie namiot rozbijemy, kijek wewnątrz optymalnie powinien mieć 110 cm))
- wysokość "w nogach" ok. 50 cm
- długość 225 cm !!!

Jaki duży jest to namiot widać na zdjęciach. Niby jednoosobowy, ale w awaryjnej sytuacji możne pomieścić dwie osoby.

Waga: 312 gramów (bez pokrowca)
Pokrowiec 12 gramów

Pokrowiec jest duży, uszyty z tej samej tkaniny (silnylonu) do poncho. Jego wielkość ułatwia wsunięcie poncho do środka. Otrzymujemy dzięki temu spory objętościowo pakunek, jednak (jak widać na ostatnim zdjęciu) można go spokojnie zmniejszyć do rozmiarów butelki 1L.

Do postawienia namiotu dobrze jest użyć gumek i stawiając go nie przyszpilać go bezpośrednio do ziemi (przyszpilamy go poprzez gumki). Takich gumek potrzeba nam 6 sztuk. Przyszpilenie do samej ziemi zmniejszyłoby drastycznie wentylację więc należy pozostawić pewien margines (i w tym pomagają gumki). Z przodu przy wejściu gumki są zbędne. Wystarczy też jedna szpilka do zamknięcia "drzwi" namiotu. Ogólnie potrzeba 9 szpilek i dwóch sznurków (odciągów).

Faroe Out i In - namiot 4 sezonowy


Ten produkt jak sądzę nie cieszył się wielkim wzięciem wśród klientów sklepu e-horyzont. A szkoda bo jest to stworzenie lekkie i uniwersalne. Namiot Fjord Nansen Faroe dostępny jest w dwóch częściach - jako tropik (Faroe Out) i jako sypialnia (Faroe In). Można z nich korzystać niezależnie lub złożyć z nich pełen namiot. Do postawienia namiotu potrzebne są dwa kije trekkingowe (125-135 cm) oraz 8-10 szpilek, śledzi lub kotwic śnieżnych (w zależności od podłoża). Produkt po zakupie lekko zmodyfikowałem. Odchudziłem oryginalne gumki przy odciągach oraz linki. Tropik waży teraz 795g, nieco więcej waży sypialnia. Tutaj znajdziecie zdjęcia całgo combo. Waga całości nie przekracza 1610g co jest wynikiem bardzo zadowalającym biorąc pod uwagę, iż jest to namiot dwuosobowy. Sypialnia przyda się na pewno latem w miejscach pełnych insektów lub wysokim prawdopodobieństwie odwiedzin żmij, które lubią się przytulić do ciepłego ciała ;) Natomiast sam tropik (Faroe Out) można z powodzeniem używać w każdych innych warunkach dodając sobie do niego lekką podłogę. Bardzo dobrze sprawdza się w roli namiotu zimowego.

Bushbuddy + Snowpeak Ti Trek 900


Zrobiłem kilka fotek mojego zestawu do gotowania. Składa się on z garnka Snowpeak Ti Trek 900 (105g), pokrywki z aluminium (5g) oraz palnika na drzewo Bushbuddy (136g). Palnik pasuje do garnka jak ulał (zgodnie zresztą z zamysłem jego projektanta). Całość stanowi jedno z najlżejszych rozwiązań problemu gotowania w terenie gdyż nie wymaga taszczenia ze sobą paliwa. Oczywiście ma ono pewne ograniczenia (powyżej linii drzew, zakaz palenia ognia itd).

Lista sprzętu ultralight do spakowania wg. pór roku

Zamieściłem listę sprzętu ultralight dostosowanego do wycieczek w różnych porach roku i warunkach pogodowych. Marki i nazwy produktów zostały częściowo usunięte.